numer_20171028_0094

Hector, 1773

 

 

Po klęsce jakobickiej armii księcia Karola („Boranie Prince Charlie”) w bitwie pod Culloden w kwietniu 1745 roku dla szkockich Highlanderów (górali), którzy popierali jakobitów, nastał bardzo ciężki okres. Byli prześladowani przez Anglików, którzy starali się schwytać „młodego pretendenta”. Ten okres terroru i głodu połączony z praktycznie całkowitym rozpadem klanów szkockich spowodował, że wielu Highlanderów zaczęło szukać nowego życia poza Szkocją.

Działo się tak przez wiele lat, a w 1773 roku w „Edinburgh Advertiser” pojawiło się ogłoszenie, które dawało nadzieję, lub może jedyną nadzieję, na trudną, ale spokojną i szczęśliwą przyszłość w Nowej Szkocji. Ci, którzy postanowili wykorzystać okazję ucieczki ze Szkocji, być może zastanowiliby się ponownie, gdyby mieli możność obejrzenia wcześniej statku, który mial ich przewieźć na Nową Szkocję. Wyruszający w rejs „Hector ” swe najlepsze lata już dawno miał za sobą.

Zbudowany przez Holendrów, ten trzymasztowy statek towarowy był przerdzewiały, bardzo zaniedbany i brudny i o wiele za mały dla tej ilości pasażerów, którą miał zabrać. W ładowni o wymiarach: 25,9 m długości, 6,7 m sze-rokości i 3 m wysokości zamierzano zmieścić 200 osób z dobytkiem (mężczyzn, kobiet i dzieci) na okres podróży trwającej wiele tygodni. Załoga statku składała się z 14 ludzi, tak więc na statku każdy cal przestrzeni nadającej się do zakwaterowania został zajęty, gdy pasażerowie zapełnili ładownię, w której rolę urządzeń sanitarnych spełniały przykryte płótnem drewniane wiadra.

Nie było też możliwości wysuszenia odzieży zmoczonej na pokładzie, także wykarmienie takiej ilości ludzi na statku rozmiarów „Hectora” stanowiło problem. Każdego dnia pasażerowie ustawiali się w kolejce na pokładzie, gdzie marynarze wydawali po pół litra wody na każdego dorosłego, a jeszcze mniej na dziecko. Ta ilość musiała zaspokoić wszystkie potrzeby. Raz na tydzień dorośli otrzymywali 1,4 kg solonej wołowiny, 1,4 kg chleba i 1,8 kg owsianki.

Racje te należało przechowywać i strzec ich przed kradzieżą. Rodzinom lub zorganizowanym grupom pasażerów pozwalano gotować własne posiłki na ognisku rozpalanym w skrzynkach z piachem na pokładzie. Warunki bytowe na statku były niezwykle ciężkie mimo dobrej, słonecznej pogody, którą na początku podróży pasażerowie usiłowali wykorzystać do maksimum, starając się jak najwięcej przebywać na pokładzie. Uważa się, że „Hector” wypłynął z Loch Broom na zachodnim wybrzeżu hrabstwa Ross 10 lipca 1773 roku.

Zważywszy na warunki panujące na statku, trudno się dziwić, że wkrótce pojawiły się choroby. Najpierw czerwonka, a potem symptomy ospy; 20 dzieci i troje dorosłych zmarło. Kiedy sonda ręczna dotknęła dna u wybrzeży Nowej Fundlandii, wszyscy liczyli z ulgą, że podróż potrwa jeszcze tylko jakieś dwa tygodnie. Ale wtedy właśnie nadszedł północno-zachodni sztorm, który zepchnął „Hectora” na południowy wschód, w stronę Europy.

Trwał on sześć tygodni, przez które nieszczęśni pasażerowie byli zamknięci w ładowni w strasznych warunkach. Wielu z nich zmarło z powodu przewlekłej choroby morskiej, odwodnienia i wyczerpania. Kadłub „Hectora” ciężko pracował i im bardziej sztorm narastał, tym więcej wody dostawało się przez wadliwe łączenia. Nędzne warunki życia pod pokładem pogarszała woda zaburtowa, ściekająca do wnętrza przez szczeliny pokładu, dodatkowo zanieczyszczona wymiotami i ekskrementami.

Pod koniec sztormu „Hector'” znalazł się z powrotem niemal u wybrzeży Szkocji i niektórzy pasażerowie chcieli zejść ze statku. Ale kapitan, któremu zapłacono za dostarczenie żywego ładunku do Nowej Szkocji, ponownie skierował się na zachód. Zapasy chleba przesiąkły wodą morską, a woda pitna, zielona od glonów i alg, nadawała się do użycia tylko po zakwaszeniu octem. Pragnienie naj-bardziej dręczyło pasażerów statku, a fakt, że do jedzenia nie było nic innego poza soloną wołowiną, jeszcze pogarszał ich cierpienia.

Przyszli emigranci wyruszyli w podróż pełni nadziei w połowie maja. Teraz był już wrzesień, spędzili więc na statku cztery miesiące w upiornych warunkach. W końcu jednak, 15 września, „Hector” zakotwiczył w przytulnym małym porcie Pictou w Nowej Szkocji.

Typ – rejowy statek handlowy typu holenderskiej fluity
Wyporność – 200 ton
Wymiary – długość 33,5 m pomiędzy pionami,
szerokość 6,7 m,
zanurzenie 3,5 m
Prędkość – nieznana
Uzbrojenie – brak
Załoga – 14 osób załogi i 200 pasażerów

spacer

Odpowiedz