numer_20180806_0038

Mars, który zmienił się w Merkurego

 

Okręty wojenne z reguły nie zdradzają Marsa, któremu służą. Najpierw w składzie floty bojowej, później w miarę starzenia się przeznaczone dla celów szkoleniowych lub jako hulki portowe kończą wreszcie żywot w stoczniach złomowych. Oczywiście w okresach pokoju. W czasie wojny bowiem morska kariera okrętu może zostać przerwana o wiele wcześniej w spotkaniu z wrogiem.

Pomimo tego, że swoista konstrukcja okrętów wojennych, dostosowana do celów, do jakich dana jednostka jest przeznaczona, nie predestynuje ich bynajmniej do zadań handlowych, bywa jednak, iż niektóre „wojniaki” zdradzają Marsa i przechodzą w służbę Merkurego, tworząc jeszcze jedną rodzinę dziwnych statków. Bywało tak przede wszystkim po obu wielkich wojnach światowych, gdy braki w tonażu handlowym uzupełniano zbędnymi już okrętami wojennymi, nie stawiając im z konieczności zbyt wielkich wymagań eksploatacyjnych i ekonomicznych.

Oto więc koniec I wojny światowej. Liczne okręty wojenne — zwłaszcza starszej daty są już niepotrzebne i stoją do dyspozycji. Cóż jednak można począć w żegludze handlowej z pancernikiem, krążownikiem, monitorem, niszczycielem, okrętem podwodnym czy innymi jednostkami? A jednak można. Stocznie okrętowe mogły już wówczas wiele zdziałać w zakresie przebudowy nawet bardzo nietypowych okrętów.

spacer

Odpowiedz