Pasja jest czymś, co napędza do działania, dodaje ludziom skrzydeł. Wypełnione nią życie ma większy, głębszy sens, w sposób, którego nie można nie dostrzec, wpływa na ludzką tożsamość. Dla każdego coś interesującego jest czymś innym – jedni zbierają znaczki, drudzy zdobywają najwyższe szczyty, inni odkrywają tajniki z przeszłości miejscowości, w której żyją.
Panie Adamie, co dla Pana jest taką napędzającą siłą?
Zawsze interesowało mnie żeglarstwo. Już jako mały chłopiec uwielbiałem chwile, kiedy ojciec zabierał mnie nad wodę. Żaglówki unoszące się na powierzchni jeziora lub morza wydawały mi się majestatyczne. Kojarzyły się z niezwykłymi przygodami, chociaż poza organizacją przygód, wydają się przecież dość spokojne. To połączenie dodawało im tylko tajemniczości. Wiedziałem, że kiedy dorosnę, będę chciał mieć z nimi jak najwięcej wspólnego. Wspaniałe jest to, że żeglarstwo ma bardzo wiele twarzy, każdy więc może znaleźć drogę dla siebie. Można uprawiać je w ramach corocznych wakacyjnych wyjazdów, tworząc z żeglowania cel lub uzupełnienie wyjazdu. Organizowane są także grupowe wyjazdy, na przykład w ramach zrzeszeń studenckich czy obozów sportowych, nie wspominając o grupach koleżeńskich, które łączy wspólna pasja, mają więc podwójną zachętę do wspólnego spędzania wakacji.
Czy to się udało?
Jak widać tak. Znajdujemy się przecież w moim własnym sklepie modelarskim. Okazuje się, że nie muszę każdego dnia spędzać na szerokich wodach, by czuć się częścią żeglarskiego świata. Wchodząc tu po wysokich schodach można odczuć, że fizycznie bliżej mi do chmur niż do wody, ale jednak pokaźna kolekcja modeli żaglówek i statek przybliża mnie do pierwotnego zainteresowania. Wciąż nie jestem w stanie się tym znudzić. Z każdą propozycją, którą mam w ofercie, wiąże się jakaś historia. Szczególnie, że egzemplarze do klejenia często także nawiązują do własnej historii, pojawiają się więc okręty, które brały udział w największych światowych bitwach oraz przyczyniały się do istotnych odkryć.
Pewnie wie Pan już o żeglarstwie wszystko?
Nie będę ukrywać, ani nie udawać fałszywej skromności – faktycznie, wiem o nim całkiem sporo. Od wielu lat jestem przecież zaangażowany w tą tematykę, żywo interesuję się nią. Dużo czytam, częściowo są to opracowania historyczne, ale śledzę także branżowe nowinki. Jeżeli pojawiają się tutaj jakieś nowe rozwiązania czy modele, trudno żeby umknęło to mojej uwadze. Może się wydawać, że w codziennej pracy, którą tutaj realizuję, taka wiedza nie jest mi niezbędna do funkcjonowania, ale nie do końca tak jest.
Przede wszystkim, robię to dla siebie, śledzę wszelkie informację, bo chcę, wynika to ze mnie samego. Poza tym, często dyskutuję z klientami, i wnosi to naszą współpracę na inny poziom. Klienci lubią do mnie wracać, ponieważ wiedzą, że mogą tu zawsze liczyć na rozmowę, jednocześnie miłą i rozwijającą. Dowiadują się o mnie ciekawych rzeczy, dzięki czemu tworzenie wybranego modelu jest dla nich jeszcze ciekawsze. Zdarza mi się też trafić na równorzędnego pasjonata, co sprawia, że czasem ja także dowiaduję się czegoś nowego.
Artykuł powstał we współpracy z firmą produkującą specjalne blachy tytan-cynk stosowane w pokryciach dachowych na poddaszach i nie tylko.
Mój wujek również jest zapalonym modelarzem. Ja wybrałem kierunek podologia więc w ogóle mnie to nie kręci ale przyznam, że takie modele żaglowców – już gotowe – są bardzo piękne.